poniedziałek, 16 listopada 2015

Wróżby i czary

       
       learningfromhollywood.pl

Oto zdecydowanie najpiękniejsza czarownica jaką mogę sobie wyobrazić.

Od dawna zadaję sobie pytanie po co ludzie chodzą do wróżbitów, jasnowidzów, szeptuch i innych odczyniaczy czarów ? Mimo bardzo pragmatycznego i merytorycznego podejścia do zagadnienia nie jestem w stanie udzielić sobie odpowiedzi. Zadowalającej.
Moje ogromne zdziwienie budzą osoby, wykształcone, inteligentne i na dodatek młode, które w  XXI-szym  wieku szukają odpowiedzi na rzekomo niewytłumaczalne zjawiska u cudaków -żeby nie powiedzieć, szarlatanów. 
Przecież istnieje bogata literatura z dziedziny fizyki kwantowej, molekularnej i innej wyjaśniającej cuda  przyrody i natury ludzkiej. Do dziś nauka bada jakie możliwości i zdolności posiadamy w niewykorzystanych zakamarkach ludzkiego mózgu. 
Wystarczy czytać.
A dzieła z historii świata i religioznawstwa, a filozofia, a psychologia wraz z parą ( znaczy- parapsychologią) ...? Wystarczy czytać.

Prowokuję? Ależ tak!
Sama kiedyś, za tzw.młodu lubiłam zaglądać w karty, nawet blisko zadawałam się z ezoterykami. Byłam świadkiem przerażającej i i nie do końca udanej konwersacji z duchem przy okrągłym stole, za pomocą zaprzyjaźnionej Brazylijki. 
Przekonałam się wtedy, jaką moc posiada umysł  wspomagany przez wspólne działanie. 
Ale o tym byłam przekonana już wcześniej.  Jednakże duch brazylijskiego jasnowidza nie znalazł niczego - czego szukaliśmy.
Dzisiaj wiem, że największa moc sprawcza jest w nas samych . W naszej woli kreowania rzeczywistości. W nieujarzmionym pragnieniu dobra i szczęścia.  W uwielbieniu dla flory i fauny. Tak, tak to nie jest truizm. Mogłabym napisać jeszcze parę zdań na ten temat ale zabrzmiałyby zbyt pompatycznie.

A ludzkość ciągle po nocach dzwoni do telewizora, w którym bryluje wróżbita Maciej. 
(Przypadkiem trafiłam na taką audycję w rodzimej tv, myślałam, że będzie fajny film).

Jedyne, co mi zostało z czynienia cudów to zamiłowanie do tłumaczenia snów własnych i cudzych - ale nie wg.sennika egipskiego (sic !), tylko po przestudiowaniu kilku grubych ksiąg na temat psychologii marzeń sennych. 

Wystarczy czytać.
Ale kto dzisiaj czyta ? W mądrych książkach  jest więcej liter niż obrazków. 

                                               https://www.youtube.com/watch?v=3AP-QoXiA9o



17 komentarzy:

  1. Moim zdaniem ludzie chodzą do wróżek, aby mieć możliwość porozmawiać o trudnych dla nich sprawach z kimś anonimowym. Bardzo często nie potrafią o tym rozmawiać z najbliższymi. Piszę tu oczywiście o mądrych ludziach i mądrych wróżkach. Pewnie byłaś jedną z nich. Pozdrawiam serdecznie.
    http://balakier-style.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dobra wróżka" to dobry psycholog a akcesoria ,których używa to tylko rekwizyty dla wzmocnienia efektu i oczywiście o takich dobrych wróżkach nie napisałam -bo to inny temat. Zresztą na pewno Krysiu też wiesz jaką moc posiada dobra energia i inteligencja emocjonalna. Ściskam :)

      Usuń
  2. Sama jestem raczej sceptycznie nastawiona na wszelkich maści przepowiednie i wróżb.Raczej traktuje to z przymrużeniem oka. Cóż jeśli ktoś ma taką potrzebę, to już jego sprawa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nadzieję, że dowiem się co ludźmi powoduje, że dzwonią do publicznej telewizji nocami i żądają "porad" terminalnych. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  3. Masz rację, trzeba czytać, dobra wróżka /jeśli takie są/ to świetny psycholog, bo po nas samych, po naszym zachowaniu, spojrzeniu możemy wiele się dowiedzieć.
    Sny, nasze nocne marzenia, to co w nas tkwi - to o tym śnimy, podświadomie "myślimy" śpiąc.
    Ludzie dzwonią Grażynki czasami z bezradności, moja koleżanka rozwaliła sobie małżeństwo właśnie tak, za sprawą wróżki. Na dodatek powiedziała jej, że będzie miała straszny wypadek i ...zostanie inwalidką....po nocach nie spała, uratowała ją spowiedź, ksiądz powiedział "dziecko, kto Ci to zrobił? Kto Cię tak nakierował?". Chyba pomogło, bo do dziś dnia czuje się dobrze! A przecież po takiej wiadomości naprawdę mogło stać się nieszczęście. Ja jej tłumaczyłam, że to głupoty, że nie trzeba wierzyć, że traci tylko /i to nie małe/ pieniądze, nic nie pomagało. Nigdy nie dzwoniłam i nie mam takiego zamiaru...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykład koleżanki daje do myślenia.Smutna sprawa.Swoją droga takie reżyserowanie komuś życia jest godne potepienia. Ale ,swoją drogą, jak można komuś obcemu zawierzyć swój los ? Dzięki za komentarz Basiu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chmmm...... ciekawy temat podsunęłaś Grażynko.
    Z telewizyjnych wróżbitów nigdy nie korzystałam. Jednak dwa razy w życiu miałam stawiane karty.
    Pierwszy raz stawiała je kobieta, do której dostałam adres i pojechałam gdzieś na odległą wieś. Pamiętam, że pojechałam w piątek i ona nie chciała mi ich postawić, powiedziała że jest wierząca i w tym dniu nie wolno jej tego robić. Odległość do niej była ponad 50 km, więc bardzo, bardzo ją prosiłam, by ten jeden raz zrobiła wyjątek.
    Udało się, ale zastrzegła mnie, że właśnie w tym dniu, mogą pokazać się w kartach takie rzeczy, o których wolała bym nie wiedzieć.
    I wtedy powiedziała mi, to co było wcześniej, co jest teraz i co będzie.
    To co było, było nad podziw prawdziwe, to co jest teraz było straszne ( dowiedziałam się jak wredni są dla mnie najbliżsi we własnym domu). Nie wierzyłam, ale po kilku tygodniach się przekonałam.
    Powiedziała też dużo z przyszłości - też się sprawdziło.
    Moje życie było na zakrętach. Po przeprowadzce do innego małego miasteczka, któregoś dnia zobaczyłam bardzo młodą kobietę, która chodziła od sklepu, do sklepu i jeśli ktoś chciał stawiała tarota.
    Skorzystałam, bo było mnie kto zastąpić. I znów usłyszałam prawdę, o której przekonałam się dopiero za dobrych kilka lat. Byłam wtedy z kimś a ona powiedziała mi, że wyjadę za daleki bardzo ocean, tam wyjdę za mąż, za kogoś kogo na oczy nie widziałam. Powiedziała też różne inne rzeczy, nawet o śmierci.
    Nie wierzyłam jej, ale zapłaciłam, kobieta nie miała pracy i maleńkie dzieci.
    Pamiętam jak życzyłam jej wszystkiego najlepszego w znalezieniu tej pracy.
    Dowiedziałam się później, że po miesiącu wyjechała z rodziną do Anglii.
    Jej wróżba, też wydawała mi się nie realna, bo przecież byłam z kimś i nie miałam zamiaru tego kończyć.
    Jednak los jest przewrotny i choć mieli byśmy wszystko ułożone, panowali nad wszystkim swoim rozumem - to on jak podstępny lis i tak zarządzi nami jak chce.
    Wiem, że są ludzie, którzy mają dar przepowiedni ludzkich losów.
    Rozpisałam się - prawda?
    Pozdrawiam Grażynko, jak też wszystkie komentujące dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno jednej, jak i drugiej wróżce nie odpowiadałam na zadawane mi pytania.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję Zośka za taki szeroki komentarz , dlatego poruszyłam taki kontrowersyjny temat,bo ciągle nie rozumiem jak to się dzieje,że niektórzy ludzie mają takie umiejętności - może to własnie zasługa tych zakamarków naszego mózgu? Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. Wiem co działo się w moim życiu kiedyś, wiem co dzieje się obecnie, a co mnie czeka ? tego akurat nie chcę wiedzieć! ,,podziwiam" ludzi którzy korzystają z usług wróżbitów. Tak jak piszesz Grażynko, wystarczy czytać.................Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie ,Kasiu. ja też nie chcę znać przyszłości .bo zawsze wierzę w to, że jutro będzie jeszcze lepszy dzień. :)

      Usuń
  7. Grażynko, lata świetlne temu czytałam fajną książkę o sile sugestii pt "Zabić czarną kurę", tam wyjaśnione było po co ludzie chodzą do znachorek, szeptuch, chodzą po nadzieję i wiarę. A jak zaczną wierzyć, że dzięki czemuś coś dobrego się stanie, tak jest. W wróżbitów nie wierzę, sami jesteśmy kowalami naszego życia. Kiedyś w filmie Almodowara, powiedziane było zdanie, które zapamiętałam, ..."życie daje nam znaki, ale nie każdy umie je odczytać".

    OdpowiedzUsuń
  8. No to Cię "zastrzelę" - przez 7 lat zajmowałam się Tarotem. Przyszłość można zobaczyć, ale po co, skoro sami ją tworzymy w każdej chwili swego życia? Przepowiednia może czasami wszystko zepsuć. Dlatego zerwałam z kartami, zrozumiałam, że to zbędne, lepiej jest mówić ludziom, że ich los jest w ich rękach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju- czekałam na właśnie taki komentarz. Zastrzeliłaś mnie trafiając w SEDNO ! Mam takie samo spostrzeżenie z moich dawnych doświadczeń. Nauczyłam się słuchać intuicji i podpowiedzi płynących z mowy ciała. Lepiej samemu brać odpowiedzialność za reżyserię spektaklu zwanego ŻYCIEM. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń