wtorek, 14 sierpnia 2018

Upalna niedziela

Pogoda nas rozpieszcza. Rzadko się zdarza tyle słonecznych dni naraz w naszej strefie klimatycznej. Mogłoby być wspaniale gdyby nie ubranie.  W co się ubrać w taki "gorąc" ?
Po wielu próbach z doborem odpowiedniej odzieży doszłam do wniosku, że : po primo będą to spodnie, koniecznie luźne i szerokie, po sekundo : lekka bluzka ale osłaniająca newralgiczne miejsca przed piekącym słońcem, po tercjo : musi być efektownie ale przewiewnie.
Dlatego skomponowałam spodnie z jedwabnej satyny (H&M) z bluzką T-shirt  (wiskozowy trykot) tej samej m-ki ,twarz osłoniłam półkapelutkiem także z H&M  po czym udałam się z wizytą do przyjaciółki aby miło spędzić niedzielne popołudnie w jej pięknym ogrodzie.
Przyjaciółka ubrała się w czerwoną sukienkę (Garry Weber). Skromnie acz wykwintnie.












Fruwające łabędzie znakomicie spełniły swoje zadanie w to gorące popołudnie a czas spędzony w dobrym towarzystwie  odwraca uwagę od  upalnych okoliczności przyrody.

Zdjęcia : Ania i ja.




czwartek, 9 sierpnia 2018

Letnie inspiracje

A pro'pos  interesującej propozycji zabawy blogowej utworzonej przez  BABOOSHKĘ (Marzena Anna Walczak) postanowiłam ujawnić co mnie inspiruje. 
Od kilku lat niezmiennie zachwyca mnie i "natycha" do stylowych poszukiwań własnej garderoby blog pt.: ACIDENTAL ICON.
Autorka bloga, LYN SLATER, to dama znająca się na sztuce ubierania, promująca (na sobie) interesujące projekty współczesnego designu , osoba w tzw.słusznym wieku ale bez zachamowań i kompleksów.
Zresztą ma świetną (wiotką) sylwetkę, na której wszystko świetnie leży. Też bym chciała żeby wszystko na mnie tak leżało, ale jest jak jest...

Inspiracja lipcowa:


moja wersja:


Spodnie z lampasami w sportowym i miejskim stylu zdominowały moją szafę, po prostu je uwielbiam. Przyznam, że je kolekcjonuję. Lubię je nosić z białą koszulą od ZARA  oraz z czarnymi, sportowymi T-shirtami wykończonym białymi listwami.

Inspiracja sierpniowa:


Ta dwuwarstwowa suknia domowa (a może bardziej ogrodowa) na pewno mnie natchnie do "rękoczynu". Chociaż pastele nie bardzo mi służą na pewno coś wymyślę, ze względu na nieustający upał.



sobota, 4 sierpnia 2018

RECENZJA - moje hobby

Na pewno Was zaskoczę ,miłe czytelniczki (ciągle jednak do mnie zaglądacie mimo długiej przerwy w publikowaniu) - a jednak wracam do blogowania, co prawda ,w nieco zmienionej formie.
Będę pisać o tym, co teraz mnie zajmuje najbardziej  czyli o czytaniu.
ps. zdjęcia też będą ,od czasu do czasu.




JAK ZAWSZE


Tytuł powieści zafascynował mnie - jak zawsze ?  O co chodzi autorowi? Co się dzieje "jak zawsze"?
Używamy tego sformułowania często na co dzień, w przeróżnych sytuacjach, czasem jest to opis jakichś banalnych czynności, czasem wyrażamy w ten sposób rezygnację nie spodziewając się niczego nowego ani zaskakującego. Najczęściej za pomocą tych dwóch słów  wyrażamy zniechęcenie, dezaprobatę a nawet ironię w stosunku do toczących się wydarzeń.
Najrzadziej mówimy "jak zawsze" dla podkreślenia bezpieczeństwa sytuacji, dla uspokojenia obaw, a w  NASZYM życiu  taka bezpieczna sytuacja, podkreślona rutyną, profesjonalizmem albo przestrzeganiem procedur, zdarza się  niezwykle rzadko.
Sięgnęłam po grube tomisko z ciekawością zachęcona okładką (może to nowy "Grey"?) i nie rozczarowałam się, szczególnie w pierwszym rozdziale, który pochłonął mnie bez reszty.
Kupa sexu, a ja pękałam ze śmiechu!
Niestety, im dalej w gąszcz słów, było mi coraz markotniej. Sex wprawdzie był, ale jednak nie w stylu Greya, taki bardziej polityczny... Natomiast na usta, oprócz perlistego śmiechu, pchały się bardzo nieprzyzwoite słowa.
Przewróciłam ostatnią stronę i skonstatowałam: cóż, jak zawsze, jakbyś się człowieku nie odwrócił, d... zawsze jest z tyłu.

Nie mogę Wam więcej napisać, bo zdradziłabym pointę i zmarnowałabym cały urok i suspens tej znakomitej powieści.
Dodam tylko, że szczególnie miło będzie się czytało to dzieło osobom, które kiedykolwiek mieszkały w Warszawie i dobrze ją znają no i są dobre z naszej historii współczesnej.
Tak sobie myślę, że to wspaniały materiał na tragikomiczny(z naciskiem na komiczny) film, Panie Machulski.

ps. Zygmunt Miłoszewski to odtąd mój "number one" polskiej literatury , podobno pisał kryminały, dlaczego nie wpadły mi w oko? Koniecznie muszę tę stratę nadrobić.

POLECAM ,POLECAM !