piątek, 7 sierpnia 2015

Co z tym mięsem


Bez białka nie wyżyjemy. I bez wody. Bo jesteśmy z białka i wody ,no i jeszcze paru elementów,
"Życie jest formą istnienia białka" - cytując fragment znanego songu (A.Osiecka).
Oczywista oczywistość - jakby może powiedział inny klasyk, choć nie z tej samej półki.

Ostatnio prześladuje mnie w telewizorze natrętna i dość irytująca reklama ,w której występuje hodowca "żywca" z rodziną. W czystej koszuli i przy suto zastawionym stole.
Hodowca twierdzi, że co roku oddaje pewnej firmie przetwórczej parę tysięcy sztuk "żywca"po to, żeby jeść produkty wytworzone z mięsa JEGO ŚWIŃ.
Nareszcie widzę - obrazek wzruszający,świnki,warchlaczki biegające wdzięcznie na swoich krótkich nóżkach  po boksie i przytulające się do swojej grubej mamy. Nieświadome faktu ,iż są "żywcem" i co je z tego powodu czeka.

O co mi chodzi? O przemysłową, odczłowieczoną i brutalną produkcję (?) mięsa.
Rozumiem, że większość z nas jest mięsożerna. Ja też byłam. Dopóki nie zaprzestałam nadużywania tych smakołyków. Decyzję podjęłam w jednej chwili, po przeczytaniu dokładnej receptury tzw.produktu mięsnego mocno przetworzonego.
Teraz jestem zdrowsza, na ciele i umyśle (dziwne, lecz prawdziwe) i wolna od uzależnienia od mięsa.
Drąży mnie pytanie : dlaczego dzisiaj ludzie potrzebują tak dużo mięsa? Dlaczego tak dużo go jedzą? Właściwie kilka razy dziennie.... a jeszcze 30  lat temu jedliśmy mięso 2 razy w tygodniu, przeciętnie.
Pamiętam, jakie wspaniałe przepisy stosowała moja mama korzystając z jarzyn, owoców,grzybów ,ryb, mąki, kasz i nabiału.


https://www.google.pl/search?q=świnie+domowe+miniaturki
Ta mała to ma szczęście...



30 komentarzy:

  1. Ja też wciąż staram się ograniczać mięso, niestety... nie zawsze mi to wychodzi. Słyszałam sporo o tym, że mięso uzależnia i pewnie musiałabym z tym mocno powalczyć. Kiedyś będę wege, ja to wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy być jaroszem ,jak dawniej nazywano ten stan :) po prostu bez białego i czerwonego mięsa.Produkty odzwierzęce -tak,i trochę ryb ,najlepiej małych.Szkoda łososi i tuńczyków ( zresztą nie sa całkiem zdrowe). Fauna morska tez musi coś jeść bo inaczej te galaretowate stwory wszystko wykończą i poparzą. :)

      Usuń
  2. Dziękuję za sprostowanie :) cieszy mnie uważne czytanie ( ojej,przypadkiem użyłam rymu...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rymy są dobre na wszystko. Czytam uważnie i z zainteresowaniem wszystkiego Pani posty i prawie nie jem juz mięsa :-)

      Usuń
    2. Prawie robi wielką różnicę, ale dobre i to drogi Artystanie :**

      Usuń
  3. Przerażająca jest ta reklama, okropna! Mam nadzieję, że dla niekórych będzie antyreklamą. Nie jem mięsa od dwudziestu paru lat, ponad połowę swojego życia. Dla mnie to tak naturalne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też dla mnie bardzo niesmaczna i prymitywnie zrobiona,niestety. Zresztą, po co zachęcać społeczeństwo do konsumpcji skoro i tak je za dużo "mięcha". Pozdrawiam i- bardzo lubię Twojego bloga ,często zagladam,bo warto.

      Usuń
  4. Właśnie, stan niejedzenia mięsa staje sie bardzo naturalny. Cieszę sie ,że dołączyłam do tego grona.

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja lubie, nie swinie ale owieczki i krówki na talerzu. Koniec i kropka. Na warzywach jestem glodna i wsciekla. od kasz i makaronow tyje niemozebnie.
    to nie wegetarianizm jest zdrowy, ale przykladanie wagi do tego co i jak sie je.
    to dlatego weganie sa zdrowsi bo musza patrzec co jedza i uzupelniac niedobory
    miesozercy zra wszystko ....tluste frytki i cole tez

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu chodzilo mi głównie o nadprodukcję i jej okropne metody w kwestii mięsa. O obżarstwo też. :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko stek z masowanej krowy jest 4 razy droższy ;);)
      Hahahaja
      Bo wiesz u nas są restauracje od szczęśliwych krów takie co to sie pasą i na spacery chodzą , mają masażystow i wogole cud wianki ... To kosztuje i smakuje ... Ale nie wiem czy smak jest 4 razy lepszy :)

      Usuń
    2. Wystarczyłoby hodować bydlo i inną zwierzyne zwyczajnie,nie zamykac cieląt w klatkach po urodzeniu, popyt i podaż jakoś by się unormowala i cena też. Ogromne ilości mięsa gniją w śmieciach.

      Usuń
  7. Temat żywności - temat rzeka. Super, że napisałaś o tym.

    OdpowiedzUsuń
  8. Avo droga chciałabym żeby tzw.ludzkość. wróciła po rozum do glowy i zaczęła się odżywiać nie obżerać. Mam w pamięci "Wielkie żarcie",wstrząsający film.

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam onegdaj takie powiedzenie, że jesteśmy tym - co jemy.
    Jak to się ma do prawdy, nie wiem. Jednak wiem, że od czasu gdy nie jem mięsa, jestem jakaś lżejsza
    i mózg mi się rozjaśnia jakoś.......
    Zauważyłam ostatnio też, że ludzie stali się jacyś tacy, wielce humanitarni w stosunku do zwierząt - stali się zaś mniej humanitarni do swego gatunku.
    No bo czy człowiek człowiekowi nie wilkiem? -
    A świnka maleńka na zdjęciu piękna - bo wszystko co maleńkie to śliczne.
    Grażynko artykuł naprawdę godny uwagi. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda -jesteśmy tym co jeny ,jak twierdzi chińska maksyma o zdrowiu i odżywianiu. Ja też odnotowałam duże zmiany w samopoczuciu i jakiś zabawny brak agresji czy może raczej większą tolerancję do wszystkiego.Społeczność "mięsożerna " rzadko zdaje sobie sprawę z faktu wzrostu toksyczności mięsa pozyskiwanego w trakcie uboju z racji ogromnego stresu zwierzęcia. Przykro mi o tym pisać ale czuję ,że muszę. Dzięki Zośka za komentarz.

      Usuń
    2. A gdyby ludzie jedli mniej stresowanego mięsa byliby dla siebie milsi, w przyrodzie ,której częścia jestesmy wszystko się z sobą łączy. Czyż nie?

      Usuń
    3. Kiedyś była tylko dziczyzna, ludzie wręcz mordowali się na ulicach, sąsiad sąsiada. To raczej tak nie działa. ;)

      Usuń
  10. W hurtowym uboju nikt nie traktuje zwierząt jako stworzeń. To jest żywy materiał do produkcji wyrobów. Kiedyś gospodarz miał świnkę i dbał o nią, a jak przyszła pora to zabijał, ale pilnował,żeby nic się nie zmarnowało. Cóż warto o tym pamiętać, kupując kolejne mięso na zapas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga: "na zapas". W ogóle warto pomyśleć co robimy w sprawie hodowli.Mam dziwne przeczucie ,że przyroda ,ogólnie natura zemści się w jakiś okrutny sposób. (pierwsze sygnały już są -wirusy od zwierząt,które nie powinny się przenosić-a jednak...)

      Usuń
  11. jasne jest, że hodowca prezentuje odmienne spojrzenie na swą trzodę
    niźli grupka aktywistów czasem nazbyt humanitarnie traktujący wszelakie
    stworzenia - żyj i pozwól żyć innym - tak! stąd na mym talerzu rzadko jest
    cokolwiek mięsnego - na co dzień nabiał, jaja, kasze, warzywa itd. - ale!
    wnerwia mnie jak stąd na księżyc apel - ratujmy konie - a w tym czasie
    ludzkie plemię nie ma sposobu, by utrzymać przy życiu pojedyncze,
    chore jednostki... ojoj, ale się nakręciłam... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inko droga ,tu nie chodzi o przyznawanie zwierzętom praw obywatelskich -tylko o nasz stosunek do systemu "produkcji"mięsa. Myślę ,że nie można nikomu zabraniać konsumpcji mięsa - ale miarkujmy się .Zmiany i tak nadejdą.Już są pierwsze próby hodowania tkanki proteinowej na zasadzie chyba jakiejś formy klonowania. To by zadowoliło wszystkich i zakończyło te straszną rzeź. Poza tym, NAKRĘCAJ SIE , dyskusja to jes
      t to!

      Usuń
    2. no właśnie - powiedzenie "jak kocham to nie jem" przemawia do
      mnie bardzo - tym bardziej, że natura oferuje tyle wspaniałych a
      sycących nasze ciało produktów - są rośliny o smaku schabowego :)

      Usuń
    3. Wiem ,takie wielkie grzyby -ale trzeba uważać i znać sie bo już są podróbki kani (ach,ci chińczycy) :)

      Usuń
    4. Ja, jak kocham to w ogóle nie mogę jeść-przez motyle w brzuchu (hahahahahaha!!!)

      Usuń
  12. Szkoda, że żaden pan nie przeczytał- albo się nie uaktywnił pod tym postem. Interesuje mnie zdanie atawistycznego myśliwego,wojownika ,siłacza,zdobywcy. Trudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo, kobiety też potrafią być Wojowniczkami - to One wszak
      często biegają po mięsiwa i targają w siatach do domostw...

      Usuń
  13. Jem mięso choć nie za dużo i chyba tak już zostanie...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam za sobą doświadczenia związane z wegetarianizmem - nie z powodu ideologii, po prostu nie jestem fanatyczką smaku mięsa. Ale moja chora tarczyca lubi mięso, a nie lubi zbóż które kocham. Cóż począć? Cały w tym ambaras aby dwoje chciało naraz :) Dlatego odstawiłam zboża, jem mięcho , ale wolę ryby i podstawą są u mnie warzywa i owoce :)

    OdpowiedzUsuń